Dołączył: 26 Gru 2004 Posty: 159 Skąd: Warszawa @ Lublin
Wysłany: 10 Lut 2005 10:22 am Temat postu: koledzy
Proponuje umiesczać tutaj śmieszne historie o kolegach i znajomych z liceum. Proponuję nie oszczędzać nikogo nawet mnie, nie obrażę się i nie wyciągne konsekwencjii _________________ Krzysztof Szwech,
OLW Lublin.
matura 1992
No coś na temat Kocura. Adaś był nadwrażliwy( w sensie fizycznym) na różne bodźce zewnętrzne. Kiedyś ( 1 kwietnia) chłopaki związali Adasia i położyli mu chmika na gołym brzuchu. jak ktoś ma laskotki to wie jaka to była tortura. Adaś w którymś momencie się uwolnił dorwał śrubokręt i ganiał oprawców po całym internacie . Ciema podarł sobie skarpetki podczas ucieczki _________________ Macul jako Warszawiak również znany
Kolega z sali załapał się na ostrą bibkę. Wrócił późno, chwiejnym krokiem, niosąc pod pachą pastikową miskę. Znał reakcje swojego organizmu, toteż wolał się zabezpieczyć. Postawił miskę po prawej stronie łóżka na wysokości głowy. Trochę przysnął, a gdy przyszedł kryzys, usiadł, przechylił się na lewą stronę i "oddał hołd Neptunowi".
Wydaliny okazały się tak żrące, że plama na podłodze, pomimo parokrotnego pastowania, do końca przypominała nam o zdarzeniu. _________________ OLW Lublin, Matura 1993, Klasa 'B'
>>> wizytówka <<< , >>> tu pracuję <<<
Kolega z sali załapał się na ostrą bibkę. Wrócił późno, chwiejnym krokiem, niosąc pod pachą pastikową miskę. Znał reakcje swojego organizmu, toteż wolał się zabezpieczyć. Postawił miskę po prawej stronie łóżka na wysokości głowy. Trochę przysnął, a gdy przyszedł kryzys, usiadł, przechylił się na lewą stronę i "oddał hołd Neptunowi".
Wydaliny okazały się tak żrące, że plama na podłodze, pomimo parokrotnego pastowania, do końca przypominała nam o zdarzeniu.
Pamiętam podobne wydarzenie na koniec naszego pobytu w Internacie. Zrobiliśmy ogólną impezkę większość ludzi strsznie się "zmęczyła". Jeden z naszych kolegów niestety -widać soczki mu zaszkodziły- "przyspawał" się do materaca. Rano wpada jego matka do pokoju i ... _________________ Macul jako Warszawiak również znany
Mój przesympatyczny kolega Adam B. zwany Bernałem miał manię do pokazywania swojej osoby jako kogoś zawsze naj. Pewnego razu chciał nam pokazać jak się wykonuje skok kierate i wylądował na gitarze Irka S. Śmiechu było co nie miara ale to i tak nie zraziło Bernała do kontynuowania swoich pokazów akrobatyczno-poetyckich ( z tego co wiem i czytałem to udało mu się wydać parę " wierszy " ). Adamie chcemy dla ciebie jak najlepiej ............................................ w pierdol _________________ Zulus
Mój przesympatyczny kolega Adam B. zwany Bernałem miał manię do pokazywania swojej osoby jako kogoś zawsze naj. Pewnego razu chciał nam pokazać jak się wykonuje skok kierate i wylądował na gitarze Irka S. Śmiechu było co nie miara ale to i tak nie zraziło Bernała do kontynuowania swoich pokazów akrobatyczno-poetyckich ( z tego co wiem i czytałem to udało mu się wydać parę " wierszy " ). Adamie chcemy dla ciebie jak najlepiej ............................................ w pierdol
Adaś zawsze miał ochotę się z kimś bić ( a może mi się wydaje). Pamiętam że "Weżu" tworzył parodię wierszy Adama B. Pamiętam ten o orzeszkach... _________________ Macul jako Warszawiak również znany
Muszę tu przypomnieć również wydazrenie z życia Adama B. jak to wyprowadził na spacer naszego żółwia Juniministworka i ten mu po prostu uciekł.
Taki był/jest nasz sympatyczny kolega Adam _________________ Zulus
Muszę tu przypomnieć również wydazrenie z życia Adama B. jak to wyprowadził na spacer naszego żółwia Juniministworka i ten mu po prostu uciekł.
Taki był/jest nasz sympatyczny kolega Adam
A tego nie znałem _________________ Macul jako Warszawiak również znany
Leżałem na Izbie Chorych z Adamem W. z Waszego rocznika ("Confederate" na bluzie), w/w kolega przyszedł w odwiedziny i "Wiedza i życie", którą akurat od kogoś pożyczyłem - nóżek dostała.
Tak sobie myślę, że może nie podawajmy póki co pełnych nazwisk ludzi (ograniczając się do pseudonimów), którzy się tutaj jeszcze nie "odhaczyli", bo może się okazać, że nasze sensacyjne i mrożące w żyłach krew wspominki złamią karierę polityczną radnego na Podhalu, położą kres karierze organisty spod łomży, czy w inny sposób pogorszą komuś samopoczucie.
Dlatego Moderator musi stworzyć super listę Jurcysia gdzie to my sól tej ziemi będziemy wszystkich i wszystko lustrować. A jest co opisywać i opowiadać. Nie się boją przyszli radni, prezydenci czy generałowie bo Big Brader czuwa i wszystko wie.
Co do nazwisk to w zupełności popieram choć w niektórych przypadkach bez tego nie ma uroku tego opowiadania np.
Klasa C chłopaki od Bartka K. wypili już po flaszce maskowskiej na łeb ( szklankami żeby szybciej wzięło ) i piją już następne kieliszkami dla zabicia czasu. Po długiej i wyczerpującej lekturze jeden pomylił kaloryfer koło Szafrana z laskiem i oddał mu koło głowy mocz. Na nic się zdały krzyki i wiski zdezoriętowanego Szafrana, kolega zrobił swoje i poszedł dalej do czytelni. Był to ( Jurcys ty powinieneś wiedzieć ) _________________ Zulus
Bodajże w II klasie wybraliśmy się na wycieczkę do Wrocławia, Gniezna, Inowrocławia. Jazda pociągiem miała być przez pół Ojczyzny, toteż przygotowania były ostre. Rozplanowaliśmy, kto z kim w przedziale (wiadomo: elita, średniaki i ci ... tacy sobie ), za "amunicję" robiły jabole.
I byłoby cacy, gdyby nie fakt, że pociąg nie ruszał z Lublina, ale chyba z Zamościa, toteż nie było wolnych przedziałów, ale w każdym minimum 1 osoba. Dosiedliśmy się w 7 do takiego "singla", siedzimy skrępowani. Gość nas przez grzeczność zagaduje, czy my na wycieczce, odwzajemniamy pytaniem, czy jedzie daleko.
- Do końca - odrzekł.
- "K**wa mać" - zaklęły gremialnie nasze dusze.
Pociąg ruszył, upłynęło parę minut, gdy gość się już dowiedział, jaka to szkoła jedzie. I dziwnie się ożywił.
Okazał się być lekarzem ze Szkoły Chorążych w Oleśnicy. Wszelkie opory zostały przełamane. Nasz "prowiant" nie znalazł u niego uznania, ale jakiś Ruski "Moskowską" rozprowadzał. No i się zaczęły zawody. Nasze winka plus czyściocha to był klasyczny "fikołek".
Natury nie udało się oszukać. Ja ograniczyłem się jedynie do "walki z helikopterem", ale koledzy Radek i Ufo (koszykarz, przyszedł z OLW Olsztyn repetować II rok), poszli wydalic przez okna na korytarzu, co mieli w nadmiarze. Kiedy już napaskudzili naokoło, napatoczył się konduktor. Chłopaki wpadkę przypłacili obniżonym sprawowaniem, ale "graffitti" na wagonie, jakie zrobili rzygając z rozpędzonego pociągu było godne Matejki, Nikifora i Picassa razem wziętych. _________________ OLW Lublin, Matura 1993, Klasa 'B'
>>> wizytówka <<< , >>> tu pracuję <<<
wyjazdy na wycieczki to była jedna z radośniejszych części naszego życia. Kiedyś na wycieczce w Gdyni zrobiliśmy niezłą kaszane. wymyśliliśmy piosenką i śpiewaliśmy ją w drodze na dworzec. Nie wszyskie strofy przypadły do gustu naszemu wychowawcy bo uciekł od nas i do Lublina wracaliśmy sami( Krzychu pamiętasz słowa tej pieśni) _________________ Macul jako Warszawiak również znany
Dołączył: 26 Gru 2004 Posty: 159 Skąd: Warszawa @ Lublin
Wysłany: 16 Lut 2005 05:32 pm Temat postu:
pamiętam
O Gdyni (nie umieraj na Gdynio)
I o czrnej kelnerce
A pamiętasz aferę z Wietnamczykiem w hoteu Libijskim?
Co do kolegów i lepkich rączek to mam 99% pewności że "kolega" w mojej klasy "B", który robi karierę w wojsku podpi... mi zegarek elektroniczny po jakims czasie chodził w nim ale zmienił branzoletkę fiu... jeden. Poznałem bo tarcza była zarysowana w sposób charakterystyczny. życzę mu "wszystkiego dobrego".
Krzychu pamiętasz słowa tej pieśni
zmienilem, info na prv _________________ Krzysztof Szwech,
OLW Lublin.
matura 1992
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9Następny
Strona 1 z 9
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach