Nie wiem już, od kiedy biegam
po ulicach obcych mi miast; zaglądam
w okna niespokojnych domów, patrzę
na zasłonki, na firanki, na dzieci
dotykam krawężników będących pokojami,
piasku nazywanego chlebem, dotykam braci
pochylonych nad kartonowym pudełkiem
" Zbieram na przybory szkolne "
matka też patrzy na nie;
pokazuje zaniedbane szyby okienne, zawieszone
bez gustu zasłonki, firanki - potem milczy,
tak długo, tak często - wydaje mi się, że wtedy
myśli o nas, że to milczenie nie powinno być
jej własnością, że to nie jest milczenie
Ciche domy, sny nieuległe, nie wiem już,
jak opowiedzieć o was dzieciom moim,
którą bajkę wybrać przed snem
Wrocław, 03.10.93, dzień
Wiersz ze zbioru Wtedy i teraz Almanach Grupy Literackiej przy Klubie Śląskiego Okręgu Wojskowego 1984-1994 Wrocław 1994 _________________ Zulus
Nie mam zbyt wielu wspomnień związanych z Adamem Borowskim, ale jedno jest dość wyraźne, więc przytoczę:
Na wspominane gdzieś indziej 'manewry' na Roztoczu większość rocznika pojechała wcześniej, niż grupka osób zdających tego dnia egzamin praktyczny na prawo jazdy. Te kilka osób dojechało później, pod opieką wychowawcy... hm.. nie pamiętam nazwiska, ale to był taki starszy sympatyczny pan, bodajże wychowawca internatowy właśnie D klasy (Szafran na pewno będzie znał nazwisko, on wie wszystko). Wśród tych osób był też bohater naszego tematu.
W którymś momencie wychowawcy udało się przekonać Adasia, żeby coś ze swoich dzieł powiedział lub zaśpiewał. I, przygrywając sobie na gitarze, zaśpiewał. Nie pamiętam dokładnie tekstu, oprócz powtarzającej się frazy "Przytul się do mnie maluczki" czy jakoś tak.
Całość wydała mi się (przynajmniej wtedy) stekiem nie do końca do siebie pasujących bzdur, śpiewanych głosem natchnionym. Niemniej - albo dobrze udawał, albo naprawdę wierzył w to, co robił.
Możnaby dyskusję wielogodzinną przeprowadzić na temat: czy twórca musi być (z)rozumiany przez publiczność, czy też ważniejsza jest jego samorealizacja i pewność, że to co robi, jest słuszne, bez względu na opinie innych.
Osobiście bliżej mi jest obecnie do tego drugiego stwierdzenia, więc - pomimo, że również powyższych wierszy nie rozumiem, nie trafiają do mnie w ogóle i nie uważam, że 'Adaś wielkim poetą jest' - ma prawo pisać i publikować co mu tylko stalówka na papier przeniesie. _________________ Jakub Galicki
OLW Lublin
Matura 1992 - klasa F
Dołączył: 15 Mar 2005 Posty: 151 Skąd: Zielonka/Warszawa
Wysłany: 21 Gru 2005 12:43 pm Temat postu:
Ten Gość post wcześniej to niestety tylko ja. Przepraszam ale po przekształceniach przedwczoraj po raz pierwszy pisałem wiadomość i bez logowania poszła. Przedtem było tak, że z automatu dostawałem monit o logowanie, a teraz wychodzi na to, że najpierw logowanie bo inaczej anonimowo można puscić posta. Trochę mnie to zastanawia...
A jeśli chodzi o księżycówkę, to wolę od alpagi , a Adasia twórczości jestem miłośnikiem ponad wszystkimi podziałami _________________ Czarek Szarpak
OLW Lublin
matura '92 kl.F
Ten Gość post wcześniej to niestety tylko ja. Przepraszam ale po przekształceniach przedwczoraj po raz pierwszy pisałem wiadomość i bez logowania poszła. Przedtem było tak, że z automatu dostawałem monit o logowanie, a teraz wychodzi na to, że najpierw logowanie bo inaczej anonimowo można puscić posta. Trochę mnie to zastanawia...
A jeśli chodzi o księżycówkę, to wolę od alpagi , a Adasia twórczości jestem miłośnikiem ponad wszystkimi podziałami
Ja wiem, że to może trochę 'out of theme', ale co to w ogóle jest ta księżycówka...? _________________ Jakub Galicki
OLW Lublin
Matura 1992 - klasa F
Dołączył: 15 Mar 2005 Posty: 151 Skąd: Zielonka/Warszawa
Wysłany: 22 Gru 2005 09:13 am Temat postu:
No to jest po prostu bimber, pędzony zazwyczaj na wsi przy swietle księżyca w okolicznościach natury _________________ Czarek Szarpak
OLW Lublin
matura '92 kl.F
Odpowiedź uważam za wyczerpującą. Adaś pewnie miałby po niej wielką wenę twórczą. Tak na marginesie to na " księżycówkę " nie ma mocnych. Trzyma jeba..... ze trzy dni i broń boże pić na drugi dzień wodę z kranu lub studni _________________ Zulus
Dołączył: 15 Mar 2005 Posty: 151 Skąd: Zielonka/Warszawa
Wysłany: 29 Gru 2005 01:31 pm Temat postu:
Adaś podpisał ten ostatni wiersz, że był tworzony w "dzień", znaczy się o ile rozumiem zaczynało mo walić w dekiel podczas zajęć w szkole we Wrocku. To teraz już trochę go rozumiem ... _________________ Czarek Szarpak
OLW Lublin
matura '92 kl.F
takie drobne sprostowanie ze Adaś dał czadu w Poznaniu we Wrocku to potem studiował na Uniwerku razem z moją żoną no cóz nasi są wszędzie _________________ Macul jako Warszawiak również znany
Mowcie co chcecie,ale Bernal to wielki czlowiek,tyle stron i dni mu poswiecamy Mieszkalem z Bernalem w jednym pokoju przez 2 lata, jak ten "co nigdy nie byl kapitanem" przeniosl mnie z 201 od Zulusa. Sam na sam - rozumiecie moj koszmar?! Jesli mialem okazje bywac w swoim pokoju-a moglem tylko w tygodniu, bo w weekendy Bernal przyjmowal "gosci" ,to ciagle musialem wysluchiwac pojekiwan jego gitary na przemian z recytacja nowej poezji
A Bernal płodny w tworczosci byl przewaznie po... weekendach - zgadnijcie dlaczego? _________________ Miras / łysy - matura 1992 , klasa D , pokój 201
Dołączył: 15 Mar 2005 Posty: 151 Skąd: Zielonka/Warszawa
Wysłany: 22 Cze 2006 02:00 pm Temat postu:
Po próbkach twórczości to chyba wygląda, że miał problemy z matką i rodziną w ogóle. Może ktoś go krzywdził, jakiś ojczym czy wujek ...
A może rodzeństwo go tępiło i sypiał na wycieraczce?
W każdym razie rzadko się zdarza żeby człowiek zadowolony z życia brał się za układanie wierszy. _________________ Czarek Szarpak
OLW Lublin
matura '92 kl.F
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach